autor: Zbigniew Markowski
Największy niemiecki poeta, Johann Wolfgang Goethe, przybył do Tarnowskich Gór dwa lata po zainstalowaniu pierwszej maszyny parowej. Pracowały już wtedy dwa takie urządzenia i to one stanowiły cel podróży. Równie ważnym magnesem dla poety były tarnogórskie kopalnie. Interesował się on bowiem techniką, uważał się za człowieka wszechstronnego, a kilka miesięcy wcześniej w swoim dzienniku zapisał: „Umysł mój kieruje się bardziej niż kiedykolwiek w stronę nauk przyrodniczych”.
Być może wyprawa stanowiła po prostu ucieczkę od nudnych zajęć na dworze, gdzie Goethe był tajnym radcą. Podróż opisana została w wydanej w 1898 roku książeczce „Goethe we Wrocławiu i na Górnym Śląsku” autorstwa Adalberta Hoffmanna. Dziś książka ta jest prawdziwym białym krukiem.
Goethe przebywał w Tarnowskich Górach dwa dni. Naszkicował plan maszyny parowej oraz – poruszony romantyką i tajemniczą atmosferą kopalń – napisał wiersz: „Z dala od wykształconych ludzi, na końcu państwa, kto wam pomaga skarby odkrywać i je szczęśliwie podnosić do światła? Tylko rozum i uczciwość. Są to bowiem klucze, prowadzące do każdego skarbu, który ziemia kryje.”
Utwór ten (tłumaczenie za Bolesławem Luboszem) spotkał się z krytyką. Wyższy urzędnik górniczy z Tarnowskich Gór – de Geselius poczuł się urażony fragmentem o „słabym wykształceniu tarnogórzan” i sam napisał utwór, w którym zarzuca Goethemu pychę. Nie ma wątpliwości: wiersz górnika z pewnością gorszy jest od wiersza Goethego. Rozmyślając jednak o tym sporze sprzed stuleci trudno oprzeć się wrażeniu, że adwersarz Goethego miał sporo racji. Zarzucający tarnogórzanom słabe wykształcenie poeta sam przecież przyjechał do Tarnowskich Gór po naukę. Postać poety niemieckiego odtwarza w gwarkowskim korowodzie inny poeta – Krystian Krzemiński.